213 views, 12 likes, 3 loves, 5 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Bloomwood FCI: Cisza spokój nie trzeba już zrywać się skoro świt z łóżka aby mieć jezioro tylko dla sobie Cisza spokój nie trzeba już zrywać się skoro świt z łóżka aby mieć jezioro tylko dla sobie | By Bloomwood FCI
Siedmiokrotny medalista mistrzostw świata i Europy opowiada o swojej karierze, sukcesach i sportowych pierwszy rzut oka nie wygląda na siłacza. Jednak ważąc zaledwie 74 kilogramy jest w stanie wycisnąć sztangę, ważącą trzy razy więcej. A gdy ubierze specjalną koszulkę, dźwiga - w pozycji leżącej - nawet 242,5 kilogramów! Kilkanaście dni temu z Mistrzostw Europy w wyciskaniu w fińskim Ylitornio przywiózł srebrny medal z wynikiem 180 i dobry dojazd do KrakowaW gminie Koniusza zamieszkał trzy lata temu. Pochodzi z Nowej Huty, wychowywał się na osiedlu Na Skarpie. - Szukaliśmy z żoną działki od tej strony Krakowa i gdy znaleźliśmy, wybudowaliśmy dom. Zadecydował fakt, że większość interesów prowadzimy z tatą w Nowej Hucie (prowadzą sieć kiosków - przyp. aut.), a stąd jest dobry dojazd, bez korków. Z Michałowic czy od strony Myślenic dojechać do Krakowa jest o wiele trudniej - mówi. Adam Balawejder ma też rodzinne związki z Proszowicami. Mieszkała tutaj jego babcia Genowefa Kieca, która zmarła dwa lata temu i mieszka wujek Andrzej Kieca, brat mamy. W Proszowicach czterokrotnie startował też w zawodach organizowanych przez Jarosława Goldę. Zapewnia, że przeprowadzki z Krakowa do małej wioski nie żałuje. - Jest tu spokój, cisza, nic się nie dzieje. Jest dużo lepiej niż w mieście. Wielu moich kolegów przeprowadziło się do Michałowic, Niepołomic, Wieliczki, ale to przeprowadzka do szeregówek, gdzie jeden mieszka obok drugiego. Tu jest inaczej - dom wybudował w okolicy wyjątkowo spokojnej, przy lokalnej drodze bez wielkiego sztangą wyszło lepiej niż z piłkąAdam Balawejder ma 35 lat, z których ponad 20 regularnie ćwiczy. Na siłownię do Nowo-huckiego Centrum Kultury zaprowadził czternastolatka ojciec. Wcześniej Adam próbował swoich sił jako piłkarz. Zaliczył wtedy nawet epizody w Krakusie i Wiarusach Igołomia, ale wielkiej kariery nie zrobił. W wyciskaniu sztangi poszło mu dużo lepiej. Po dwóch latach treningów wystartował w w pierwszych zawodach młodzików, organizowanych przez małopolski TKKF. Wygrał z wynikiem 107,5 kg. Ważył wówczas 65 kg. - To wtedy poznałem Jerzego Furmanka, który został moim pierwszym trenerem po ojcu. Od tej pory to on mi rozpisywał treningi - 1998 wygrał mistrzostwa Polski młodzików z wynikiem 117,5 kg. Jako 17-latek był drugi w mistrzostwach Polski juniorów, choć jako jedyny w stawce wyciskał bez specjalnej koszulki. - Wtedy jeszcze założenie koszulki pozwalało dźwigać około 10 kilogramów więcej. W tej chwili w moim przypadku jest to różnica 50 kg, a w wyższych kategoriach wagowych 100 kg, a nawet 120 kg - tłumaczy. Wykonane ze specjalnego materiału koszulki są bardzo ciasne. Niewielu zawodników jest w stanie ubrać je samodzielnie. Po ich założeniu trudno się poruszać, ale dzięki swoim właściwościom pozwalają na ogromny progres do czołówki nie był łatwyPo sukcesach w kategoriach młodzieżowych Adam Bala-wejder zaniechał startów w poważnych zawodach. Cały czas trenował, ale mniej intensywnie. Zaniedbał też dietę. Powodów nie ukrywa: - Jako młody chłopak miałem ciekawsze zajęcia: imprezy, dziewczyny. Potem przyszła ośmiu latach postanowił spróbować znowu i w roku 2008, ważąc 83 kg pojechał na mistrzostwa Polski. Liczył na medal, ale przeżył rozczarowanie. Konkurencja „odjechała”, był szósty ale od podium dzieliło go bardzo dużo. - Uznałem, że najlepszym sposobem na osiąganie sukcesów będzie zbicie wagi - postanowił i w ciągu zaledwie pół roku pozbył się 17 kilogramów, głównie nie dającego siły nie przyszły jednak od razu. Przez dwa lata nie ukończył żadnych większych zawodów: z powodu błędów technicznych „palił” podejścia. W końcu jednak opanował technikę i wrócił do krajowej, a potem światowej czołówki. Można się o tym przekonać, wertując niepozorny zeszycik, Skrupulatnie zapisuje w nim wszystkie zawody, w których startował. Było ich do tej pory 105, z których większość kończył jako zwycięzca. Ma na swoim koncie siedem medali mistrzostw Europy i świata. Co ciekawe, jako jeden z nielicznych, rywalizuje zarówno w zawodach rozgrywanych w koszulkach do wyciskania, jak i takich, gdzie używane tego sprzętu jest zabronione. Na ścianie w swoim gabinecie na ma certyfikat ustanowienie rekordu Polski w koszulce, natomiast ostatni medal ME zdobył w zawodach bez koszulek. - Zawodnicy w większości specjalizują się w jednym lub drugim. Ja staram się to godzić - wiele lat Adam Balawejder reprezentował barwy klubu Pover Kuźnik Chorzów. Teraz startuje jako zawodnik TKKF Azory Kraków. Po śmierci Jerzego Furmanka swoje treningi konsultuje głównie z prezesem krakowskiego klubu Krzysztofem Piwowarem. Najbliższe sportowe plany to udział w mistrzostwach Małopolski, a następnie październikowych mistrzostwach Polski. W tym roku są też mistrzostwa Europy. Jego start uzależniony jest od tego, jak liczną reprezentację wystawi Polski Związek Kulturystyki, Fitness i Trójboju Siłowego. - Jeżeli związek wyśle na mistrzostwa pełny, ośmioosobowy skład, to na pewno będę w kadrze. Zdarza się jednak, że związek ma środki na mniejszą liczbę zawodników i wtedy jadą ci, którzy maja największe szanse na medale - Balawejder jest żonaty z Dagmarą. Mają sześcioletniego syna Mateusza, który już chodzi z tatą na siłownię. Na razie dla zabawy...
Cisza zielona w głębi starych parków. Jest cisza czarna kiedy noc się nie kończy. Cisza czerwona - w głębi ciała, Mario, Mario, Mario Jest cisza z Tobą - cały świat w źrenicach, Cisza bez Ciebie - śpiew barwnych plam, Jest cisza, która może być muzyką. Cisza ta, którą Ty nie jesteś, Mario, Mario, Mario
Pozwól sobie na doświadczanie ciszy i spokoju. Szukaj ciszy i spokoju. Ciesz się momentami ciszy i spokoju. Wydawałoby się, że wtedy nic się nie dzieje, a dzieje się najwięcej. Nasza Dusza odpoczywa. Nasza prawdziwa natura może wtedy rozkwitać. Cisza jest kojąca i uzdrawiająca. Cisza to błogość, lekarstwo na wszelkie rozterki wewnętrzne, ukojenie wzburzonych myśli i rozstrojonego serca. Cisza leczy chorą Duszę. W ciszy odpowiedzi płyną samoistnie. Zaczynamy wiedzieć i czuć, co należy zrobić. Jeżeli nie wiesz, co zrobić – nie rób nic. Usiądź w ciszy i spokoju i oddychaj. Wolno i głęboko… Oddech nadaje rytm naszemu życiu. Reguluje pracę całego naszego organizmu, stabilizuje wszelkie układy i narządy wewnętrzne. Poprzez właściwy oddech możemy sami się uzdrawiać. Mamy tę moc. Jednak nic nie zadzieje się błyskawicznie. Kluczem jest regularna praktyka – a to jest właśnie najtrudniejsze. W ciszy wszystko jest doskonałe. Niby nie ma nic, a jednocześnie jest wszystko. Nic więcej nie trzeba. Absolutna doskonałość… CISZA W NATURZE Natura nas żywi, wzmacnia i harmonizuje. Dźwięki Natury to wibracje, które harmonizują z naszą Istotą – z naszym ciałem, umysłem, Duszą. Pozwalając sobie na przebywanie w ciszy wśród natury uruchamiamy naturalne procesy samouzdrawiania naszego organizmu. Śpiew ptaków, szum fal, wiatru, drzew, płynąca rzeka, wodospad, brzęczące owady i wszelkie inne odgłosy niesłyszalne z poziomu zmysłu słuchu wibrują i wprawiają w harmonijny rezonans nasze narządy wewnętrzne. Jesteśmy częścią Natury i tylko przebywając zanurzeni w jej przestrzeni, z dala od nadmiaru bodźców i technologii, odzyskujemy jedność z pierwotną i Najwyższą energią Źródła, która nas stworzyła, która w nas płynie i prowadzi nas przez życie. Jednak zbyt często jest tłumiona, tłamszona, zagłuszana przez cały zewnętrzny hałas, w którym żyjemy i funkcjonujemy na co dzień, a który wprowadza nas w bezustanny chaos. Gubimy się, błądzimy i szukamy po omacku nowych dróg, nowych rozwiązań… idziemy dalej i znów się gubimy i zapętlamy wciąż w tych samych schematach. To jest błędne koło i droga donikąd. Zagubiliśmy to naturalne połączenie z energią Źródła. A wystarczy pójść do lasu, na łąkę, nad brzeg rzeki, jeziora, morza, oceanu… usiąść na trawie, piasku, skałach. Wsłuchać się w otaczającą bezkresną i błogą ciszę. Pozwolić sobie na wytchnienie, na nicnierobienie, poprostu bycie. Siedzenie lub leżenie, słuchanie, patrzenie… to wystarczy. To wystarczy, by obudzić w nas ten impuls, by pozwolić Duszy przemówić, by zjednoczyć się z wewnętrzną mądrością i przewodnictwem. Wszystko, co naprawdę nam wtedy potrzebne przyjdzie samo. Odpowiedzi się pojawią, rozwiązania popłyną, nowe drogi się otworzą. Jednak musimy zaufać i pozwolić, by działo się to w swoim tempie. Głos Duszy jest tak cichy i subtelny, że przeważnie nawet go nie zauważamy, bo jesteśmy permanentnie przebodźcowani. Bo jesteśmy za bardzo sfokusowani na swoich celach, planach i własnej wersji wydarzeń. A wewnętrzny przekaz potrzebuje przestrzeni, aby mógł płynąć… potrzebuje otwartości na jego przyjęcie… i potrzebuje zaufania, aby za nim podążać. Więc, aby to zaistniało potrzebujemy regularnej praktyki. Niech cisza i przebywanie w Naturze staną się Twoim nowym, codziennym nawykiem, jeżeli chcesz żyć bardziej uważnie i świadomie, w większej harmonii i spójności ze sobą. To jest trudne. Wymaga cierpliwości. Wymaga konsekwencji i ogromnej wyrozumiałości dla samego siebie. Bo nasz przeładowany, przebodźcowany umysł będzie stale protestował, walczył i stawiał opór. Będzie wymyślał miliony powodów, dlaczego tego nie robić. Bo umysł chce być stale zajęty. Tak go uwarunkowaliśmy. Cisza go dezorientuje, jest jak wróg na horyzoncie, uruchamia mechanizm walki lub ucieczki. Często też boimy się ciszy. Dlatego wielu z nas twierdzi, że nie potrafi medytować i wyciszyć umysłu. Uciekamy od tego. Przeraża nas świadomość, że zaczynamy słyszeć własne myśli. Przeraża nas ta paplanina, która odbywa się w umyśle. A chyba jeszcze bardziej przeraża nas to, że tak naprawdę mamy moc, aby ją zatrzymać. Wystarczy pozwolić jej płynąć. Wystarczy przestać chcieć odrzucać i kontrolować myśli, tylko zacząć je obserwować. Pozwolić im być i przepływać przez nas. Jak chmury na niebie… Pozwól im płynąć… Zaczynając regularną praktykę medytacji, przez pewien czas będziemy doświadczać ogromnego chaosu i nadmiaru szalejących myśli w głowie. To jest etap przejściowy, a także powracający co jakiś czas. To te wszystkie głosy i hałasy, które nas bezustannie otaczają. Opinie innych ludzi i ich poglądy, przekonania, przekaz płynący z mediów, którymi się karmimy. Głosy rodziców, nauczycieli, trenerów, znajomych… Jest tego tak wiele, że nic dziwnego, że nasz umysł zaczyna szaleć, gdy próbujemy wejść w stan ciszy, bo nagle zaczyna do nas napływać te miliony przekazów, których na zwykłym poziomie nie słyszymy każdego dnia. A nasza podświadomość chłonie to wszystko jak gąbka. Dlatego jedynym rozwiązaniem, aby usłyszeć swój prawdziwy wewnętrzny głos – głos naszej Duszy, która zna najbardziej właściwe dla nas drogi, rozwiązania to codzienna praktyka ciszy i medytacji. Krok po kroku. Stopniowo zaczniesz zauważać poprawę. Stopniowo Twój umysł zacznie się poddawać, wyciszać. Zaczniesz czuć coraz większy spokój, jasność myśli. Jednak jest to proces bardzo powolny, wymagający konsekwencji. Zacznij nawet od 10 minut dziennie. Usiądź w ciszy, zamknij oczy i skup się na oddechu. Twój oddech też zacznie stopniowo zwalniać i pogłębiać się. Z czasem będzie coraz łatwiej i przyjemniej. 30 minut medytacji daje organizmowi regenerację na poziomie 3 godzin snu. Wielu ludzi mówi, że nie ma czasu na medytację. Ja nie mam czasu, aby nie medytować. Im więcej masz na głowie, tym bardziej potrzebujesz medytacji. Czy kiedy czujesz ogromne zmęczenie łatwiej znaleźć godzinę czasu na drzemkę czy może 10 minut na medytację? Obecnie w internecie jest dostępnych mnóstwo darmowych medytacji prowadzonych, a także kursów, które pomagają odnaleźć się na tej drodze. Każdy może znaleźć coś dla siebie. Jednak tak naprawdę kluczowa jest nasza otwartość, chęć zmiany i decyzja, aby zacząć już od teraz, od dzisiaj. Bo do rozpoczęcia tej nowej podróży nic już więcej nie potrzebujesz. Masz wszystko, czego Ci trzeba. Po prostu daj sobie chwilę wytchnienia każdego dnia, pozwól sobie na spokojny i głęboki oddech i bez żadnych oczekiwań obserwuj jak ta błoga cisza zaczyna być Twoim nowym przyjacielem, a nawet uzdrowicielem… Pozwól sobie na to.
Motor Lublin Zbigniew Jakubas. Rozmawiam z liderami kibiców. Tłumaczę, że nie mogą swoich prywatnych wojen przenosić na stadion. Bo cierpi na tym klub, inni kibice, rezygnują sponsorzy. Wydaje mi się, że mnie rozumieją. Ale na koniec niewiele z tego wynika - mówi Zbigniew Jakubas, właściciel Motoru Lublin w długiej rozmowie z

It's calm here (na, na, na) Nothing's going on (na, na, na, na) Nobody is playing (na, na, na) Everybody is bored (na, na, na, na) It's calm here (na, na, na) Nothing's going on (na, na, na, na) Nobody is playing (na, na, na) Everybody is bored (na, na, na, na) COME ON! It's calm here (na, na, na) Nothing's going on (na, na, na, na) Nobody is playing (na, na, na) Everybody is bored (na, na, na, na) It's calm here (na, na, na) Nothing's going on (na, na, na, na) Nobody is playing (na, na, na) Everybody is bored (na, na, na, na) It's calm here (na, na, na, mum, I wanna go home!) Nothing's going on (na, na, na, na) Nobody is playing (na, na, na) Everybody is bored (na, na, na, na) It's calm here (na, na, na) Nothing's going on (na, na, na, na) Nobody is playing (na, na, na) Everybody is bored (na, na, na, na) It's calm here (na, na, na) Nothing's going on (na, na, na, na) Nobody is playing (na, na, na) Everybody is bored (na, na, na, na) It's calm here (na, na, na) Nothing's going on (na, na, na, na) Nobody is playing (na, na, na) Everybody is bored (na, na, na, na) Na, na, na, na, na, na, na, na, na, na, na, na, na, na, na, na, na, na, na, na, na, na, na, na!

Wygląda na to, że użytkownicy PC i fani Grand Theft Auto muszą się charakteryzować ogromną cierpliwością. Rockstar nas nie rozpieszcza. Żadne petycje, żadne komentarze – nic nie przekonuje producenta do tego, by poinformował o swoich planach co do GTA V PC.
Często zdarza się mylić wrodzony spokój wewnętrzny z tłumieniem emocji. Efekt wygląda podobnie, choć jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Pozorny spokój osiągnięty przez tłumienie emocji może być efektem wpływu otoczenia, czyli wychowania. Nasz spokój wewnętrzny może być zakłócony przez aktualną sytuację życiową. Teraz jestem uratowana, bo mam Nic się nie dzieje, w której autorka spisuje historie, w których fabuła jest spokojna, monotonna i sam klimat jej opowiadań jest taki lekki, że zachęca do zamknięcia oczu chociaż na chwilę. Powiedziałabym nawet, że wymusza błogostan i spokój. C G Jaki tu spokój, nanana C C Nic się nie dzieje, nananana C G Nikt się nie bawi, nanana G C Wszyscy się nudzą, nananana D A Jaki tu spokój, nanana A D Nic się nie dzieje, nananana D A Nikt się nie bawi, nanana A D Wszyscy się nudzą, nananana C G Jaki tu spokój, nanana (…mamo ja chce do domu!…) G C Nic się nie dzieje, nananana
Siedlisko Przystanek Szczęście to miejsce, które zmieniło nasze dotychczasowe warszawskie życie. To miejsce, które pojawiło się w naszym życiu tak po prostu. I nie mamy pewności czy 2020 roku kiedy w trakcie krótkiego urlopu na Mazurach to my je znaleźliśmy, czy ono nas. Niektórzy mówią, że nic się nie dzieje bez przyczyny lub
Cisza i błogość. - to teoria młodego mężczyzny, który cudem przeżył sepsę. Według mnie życie po śmierci nie istnieje. To czarna otchłań. Żadnych wizji, emocji, po prostu nic. Mogę się jedynie cieszyć, że ta nicość mnie nie pochłonęła. - przekonuje chłopak, który po wypadku drogowym przez 2 minuty pozostawał w stanie
\n cisza spokój nic się nie dzieje
V9npa.
  • 9z6gsjm1m9.pages.dev/41
  • 9z6gsjm1m9.pages.dev/77
  • 9z6gsjm1m9.pages.dev/36
  • 9z6gsjm1m9.pages.dev/95
  • 9z6gsjm1m9.pages.dev/62
  • 9z6gsjm1m9.pages.dev/30
  • 9z6gsjm1m9.pages.dev/25
  • 9z6gsjm1m9.pages.dev/43
  • cisza spokój nic się nie dzieje